aaa4 |
Wysłany: Pią 14:07, 25 Sie 2017 Temat postu: nan |
|
-Nie. Klementyna jak zwykle wybiegla ze smiechem, mowiac o jakims obiecujacym spotkaniu. Z nia zawsze jest tak samo. Albo czeka na faceta, godzinami przesiadujac w barze, i z nikim sie nie spotyka, albo facet wychodzi, ledwie ja zobaczy. W obu wypadkach wraca kompletnie rozbita. Ma kiepskie perspektywy. Nie powinna robic tego wieczorami, potem drecza ja koszmary.
-Dobrze. Prosze do jutra zachowac spokoj, pani Fo-restier.
-Obawia sie pan czegos?
-Nie wiem - powiedzial.
-Jak zwykle - skwitowala Matylda.
Tej nocy Adamsberg nie odwazyl sie wyjsc z komisariatu. Danglard postanowil z nim zostac. Komisarz w milczeniu rysowal cos na kolanie, oparlszy sie o kosz na smiecie i wciagnawszy przed siebie nogi. Danglard przezuwal stare karmelki, ktore znalazl w szufladzie Florentyny. Mialy mu pomoc nie myslec o piciu.
Policjant szedl bulwarem Port-Royal, byl wlasnie miedzy malym dworcem a rogiem ulicy Bertholet. J |
|